czwartek, 26 stycznia 2012

"Jak łatwo i skutecznie uczyć się języków obcych"- Zbyszek Brześkiewicz

Poprzednim postem rozpoczęłam cykl recenzji posiadanych przeze mnie książek- poradników, których tematyka dotyczy nauki języków obcych. 
Dziś chciałabym wam przedstawić najstarszą pozycję, która gości na mojej półce, czyli "Jak łatwo i skutecznie uczyć się języków obcych" autorstwa  Zbyszka Brześkiewicza.
Zakupiłam ją jakieś 6 lat temu, kiedy rynek wydawniczy był dosyć ubogi  jeżeli chodzi o tego typu poradniki.  Pamiętam, że przeczytałam tę książkę z ogromnym zaciekawieniem, jednak już wtedy jako uczennica gimnazjum stwierdziłam, że nie dowiedziałam się z niej niczego nowego. Ponownie sięgnęłam po nią dopiero teraz, w celu napisania recenzji.
Teraz jako starsza i trochę bardziej doświadczona stwierdzam, że nigdy w życiu nie poleciłabym nikomu tej książki !

Zaznaczam, że jest to moja, subiektywna opinia i jeśli ktoś posiada inną, bardzo chętnie się z nią zapoznam.

Jest to moja pierwsza książka Pana Brześkiewicza i przed jej zakupem nie miałam pojęcia o tym, że jest on autorem innych pozycji o podobnej tematyce. Na nasze nieszczęście autor informuje nas o tym już na wstępie i zaznacza, że wielokrotnie powtarza, że tę kwestię poruszał już w „Superumyśle” i nie będzie się powtarzał, o tamtym pisał w „ Superpamięci ” dlatego teraz także nie chce do tego wracać. Zniesmaczona przeszłam do dalszej lektury, jednak jak się okazało to nadal nie wszystko odnośnie tek kwestii. Brześkiewicz umieszcza coś, co nazywa "Manifestem poligloty", który mamy sobie powtarzać przed nauką, po czym pod spodem dodaje, że instrukcję jak się nim posługiwać i do czego właściwie służy znajdziemy w innej książce- jak dla mnie to już gruba przesada.

Na początku książki autor wspomina także o stworzeniu swojej listy motywacyjnej, w której zawrzemy powody, dla których uczymy się danego języka. Podaje oczywiście własne przykłady, co jest chyba największym błędem- uważam, że w książce tego typu zaznaczanie, że NAJWAŻNIEJSZY SĄ JĘZYKI ZACHODNIE ; ZNAJOMOŚĆ JĘZYKA GŁÓWNIE ZACHODNIEGO SPRAWIA, ŻE MOŻEMY PO UKOŃCZENIU STUDIÓW UWAŻAĆ SIĘ ZA W PEŁNI WYKSZTAŁCONYCH, jest bardzo nie na miejscu. Bardzo razi mnie faworyzowanie języków zachodnich przez Pana Brześkiewicza i często w czasie lektury miałam wrażenie, że czytam książkę pod tytułem „Ucz się tylko języków zachodnich bo ja uważam, że inne nie są warte uwagi”.

W książce rozrysowane są także 3 grupy języków: germańskie, romańskie i słowiańskie- drzewa rozrysowane trochę „na odwal się”. Pan Brześkiewicz o niektórych językach, po prostu ZAPOMNIAŁ i wg. niego grupa języków słowiańskich liczy sobie 6 języków….

Autor podejmuje także próbę opisania poziomów znajomości języka. Już na samym wstępie widać, że z Klasyfikacją poziomów biegłości językowej wg. Rady Europy nie ma to nic wspólnego i są to raczej jakieś wolne myśli autora, całkowicie oderwane od rzeczywistości. O poziomie podstawowym wspomina, że osiągnięcie go wymaga około 100 godzin nauki i jednocześnie uważa, że znajdując się na tym poziomie używamy głównie dwu i trzywyrazowych zwrotów typu : Jak się masz?  i Szczęśliwej podróży. Według niego potrafimy też już pisać IMIONA <hahaha>, daty, adresy…. W tym momencie czuję się obrażana przez autora, bo ja nadal twierdzę, że mój czeski jest początkujący, a potrafię tworzyć zdania złożone i dłuższe wypowiedzi przy użyciu trzech czasów.

Autor lubuje się także w generalizowaniu wszystkiego:
  • Uważa, że wszystkie języki słowiańskieproste, bo są podobne do polskiego :/ ….
  • Dzieli uczących się języka na analizatorów, którzy uwielbiają ćwiczenia gramatyczne, ciągłe poprawianie przez nauczyciela itp. oraz ludzi, którzy w ogóle nie przywiązują wagi do gramatyki, uczą się ZUPEŁNIE na wyczucie, nie interesują ich błędy.- autor chyba nie pomyślał, że naprawdę da się to wypośrodkować...
  • Niestety, ale także wymienione sposoby nauki przez ludzi wykorzystujących różne kanały percepcji czasem nie są podparte żadnymi psychologicznymi przesłankami, a autor umiejętnie „wciska” np. odgrywanie scenek każdemu typowi. Nie zakłada nawet, że istnieje typ DOMINUJĄCY, ale każdy posiada także kanał pomocniczy.- ja jestem typowym przykładem wzrokowca-kinestetyka. Tutaj wszystko jest czarne albo białe.
  • Uważa, że nauka słówek z listy nie jest dobrym sposobem na przyswojenie materiału (owszem, w zupełności się zgadzam), ale powodem tego wg. niego jest to, że ZAWSZE zapisujemy najpierw polskie słówko a potem dopiero tłumaczenie, no i kilka innych powodów- Aż miałam ochotę napisać temu Panu, że ja NIGDY nie zapisywałam polskiego słówka na 1 miejscu, nawet kiedy korzystałam z tej metody.
  • Należy oglądać programy w obcym języku przez PRZYNAJMNIEJ 20 minut- jak oglądasz krócej, to wcale nie oglądasz :D
Pomijam fakt, że podane rady są już nieaktualne, bo nikt nie korzysta z magnetofonów i całe strony opisów kiedy wcisnąć pauzę na jednym magnetofonie i włączyć play w tym drugim, są już totalnie bezwartościowe- chociaż trochę mnie to dziwi, bo już w dniu wydania były nieaktualne, a książka niby nowa.

Nie raz podczas lektury parsknęłam śmiechem, ponieważ podane przez Pana Brześkiewicza sposoby są wręcz absurdalne i nie mają nic wspólnego z jakąkolwiek mnemotechniką.

Rozdział, który mnie bardzo zainteresował czyli „Wykorzystywanie bezproduktywnego czasu” okazał się także niezbyt dobrą pomocą. Autor chyba ZA BARDZO się wczuł w swoją rolę, czego skutkiem mogą być rady typu:
KIEDY TANKUJESZ SAMOCHÓD NA STACJI BENZYNOWEJ TO ŚWIETNY CZAS NA NAUKĘ NAWET KILKU SŁÓWEK
STUPROCENTOWY MIŁOŚNIK JĘZYKA NIE ZMARNUJE NAWET TAKICH KRÓTKICH CHWIL JAK CZEKANIE NA WINDĘ (jak widać, żaden ze mnie miłośnik języka, a ja myślałam, że słuchanie mp3 w tramwaju to już coś) ! Ogólnie dla Pana Brześkiewicza WSZYSTKO może być bezproduktywnym czasem, jedzenie posiłku z rodziną także- a tyle się teraz mówi o spędzaniu czasu i rozmowie z najbliższymi….

A na sam koniec w telegraficznym skrócie pozostałe rady, które do tej pory wywołują uśmiech na mojej twarzy:
  •  Oglądaj zagraniczną telewizję kablową, jeśli takowej nie posiadasz, idź do sąsiada i pooglądaj sobie u niego :D, jeśli chcesz się dowartościować (tutaj autor mówi o udowadnianiu sobie i innym, że naprawdę znamy język) to możesz przetłumaczyć mu audycję ! – jak dobrze, że mój TV odbiera czeską telewizję. Już widzę minę sąsiadów, których nawiasem mówiąc nadal nie znam, jak przychodzę do nich i mówię „Dzień dobry, przyszłam pooglądać u Państwa czeską telewizję, mogę nawet coś przetłumaczyć”.
  • W krajach, w których nie zwraca się aż takiej uwagi na poprawność językową, nie musimy mówić poprawnie, a w krajach, w których jest ona wymagana, trzeba  koniecznie mówić poprawnie ! – tego nawet nie skomentuję
  • Autor zachęca nas do słuchania nagrań „nieświadomie” co także sama stosuję, ale nie wiem dlaczego uważa, że świetnym pomysłem jest słuchanie kasety i jednoczesne oglądanie telewizora  K
Jedyna rzecz, z której skorzystałam to zawarcie umowy z kimś bliskim, w której zobowiązujemy się do nauki języka np. codziennie przez 15 minut. Chociaż teraz już sama nie wiem, czy faktycznie przynosi to oczekiwany efekt motywacyjny.

Podsumowując książka NIE JEST WARTA UWAGI, tym bardziej pieniędzy, które trzeba za nią zapłacić. Za tę kwotę można kupić zdecydowanie najlepszą książkę na tę chwilę na rynku Anny Szyszkowskiej-Butryn, ciekawszą pozycję autorstwa Martyny Jacenko (o tym w następnym poście)  czy po prostu przeznaczyć ją na materiały do nauki języka. Jeśli ktoś będzie jednak zainteresowany tą pozycją, to radzę poszukać w bibliotece lub w Internecie ;)… Polecam ją jedynie jako przestrogę JAK NIE UCZYĆ SIĘ JĘZYKÓW, a w szczególności przedostatni rozdział, gdzie autor pokazuje w praktyce, jak zapamiętać dni tygodnia, miesiące i pory roku w j. angielskim :D – ubaw po pachy.

18 komentarzy:

  1. A co takiego jest w tym przedostatnim rozdziale, tak konkretniej? Aż jestem ciekawa, co tam powypisywał... :D
    Tym "bezproduktywnym czasem" mnie wkurzył. Nawet bardzo. Sama mam problem z czymś, co w sumie ciężko nazwać - chyba jest to coś w stylu "zbytniego zapału do nauki", kiedy wydaje mi się, że każda chwila nie spędzona nad nauką danej rzeczy jest bezwartościowa... A przecież to zupełnie nie o to chodzi. Teraz tyle się mówi o cieszeniu się każdą chwilą w życiu i skupianiu się na niej... Na jedzeniu, na rozmowach z najbliższymi, na przyrodzie itd. I jak człowiek ma pamiętać o tym, żeby nauka mu tego nie przesłoniła, skoro nawet w poradnikach wypisują takie idiotyzmy?!
    Grrrr >[.

    No, a tak na spokojniej, to dziękuję za ostrzeżenie :). Tylko języki zachodnie, phi! Też coś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ramach ciekawostki mogę napisać coś o tych sposobach :D. Poruszyłaś bardzo ciekawą kwestię, ja też często mam ochotę po prostu nic nie robić, spędzić czas na robieniu czegoś niezwiązanego z nauką języków i nie chcę mieć z tego powodu wyrzutów sumienia. Dobrze, że tej książki nie biorę na poważnie, bo jeszcze bym wzięła do siebie to, że jak nie uczę się języka w czasie słania łóżka, to bardzo źle o mnie świadzcy..

      Wspominając o "językach zachodnich" miałam nadzieję, że się odezwiesz ;)...

      Usuń
  2. Dzięki! Poprawiłaś mi humor tym postem ;) a już opis jak wparowujesz do sąsiadów mnie zmiażdżył totalnie :D
    Chyba ją pożyczę tylko po to, żeby się pośmiać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że komuś poprawiłam humor, bo sama w czasie pisania byłam trochę wkurzona na autora, że takie głupoty nawypisywał, a ja teraz ja muszę to jakoś przetrawić :D.
      Służę pomocą, bardzo chętnie Ci ją pożyczę !

      Usuń
  3. Ciekawe, bo ktoś wreszcie nie mówi jakie to jest super i cudo itp. itd. itc.! Świetna recenzja :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ta pozycja na pewno nie zasługuje na to, żeby ją za cokolwiek chwalić ;), dlatego recenzja adekwatna do treści.

      Usuń
  4. Przeglądam wiele blogów językowych, ale przyznam, że dawno nikt nie zauroczył mnie takim oryginalnym pomysłem jak Ty, żeby zrecenzować tego typu poradniki, które obserwowałem miesiącami, ale bojąc się, że są to kolejne "psychobzdury" nigdy się nie przekonałem. Teraz czytam Twoje recenzje z zaciekawieniem, a kilka dni temu kupiłem książkę, o której wspominałaś w poprzedniej recenzji i nie żałuję :) Świetny pomysł i czytam z wielką ciekawością ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Flack miło mi Cię powitać w moich skromnych progach :). Pomyślałam, że dobrze byłoby, żeby te książki nie stały jedynie na półce, skoro je przeczytałam i mam na ich temat jakieś zdanie.
      Bardzo mnie ciezy to, ze jesteś zadowolony i nie mam nikogo na sumieniu ;) napisz potem coś więcej, jak tam wynik testu i które sposoby Ci przypasowały.

      Do usłyszenia !

      Usuń
  5. Bardzo fajna recenzja, napisana z humorem, naprawdę świetnie się czyta! Czekam z zapartym tchem na kolejne ;)
    A opis wparowania do sąsiadów - mistrzostwo! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba za bardzo się wczułam w wpisanie i trochę mnie poniosło ;) Następna recenzja już niebawem.

      Usuń
  6. Fajnie, ze skoro sama się na coś naciełaś to dzielisz się tym publicznie. Ja szczerze mówiąc nie wiem.. ale mam jakąś alergię na wszelkie poradniki dotyczące efektywnej nauki. Pewnie dlatego, że swojego czasu chodząc do księgarni kartkowałam na szybko takie wynalazki i odnosiłam wrażenie, że zdecydowana większość została napisana tylko dla zarobku - napompowana pustym tekstem książka z ładną okładką i chwytliwym tytułem.. smutne.. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie jest tak, że doskonale wiem, czego się po tego typu książkach spodziewać, ale zawsze mam nadzieję, że może ta książka coś zmieni, może bęzie inna niż wszystkie...
      Prawda jest taka, że każdy z bloggerów z blogów językowych często ma większe pojęcie o nauce języków niż Ci autorzy.

      Usuń
  7. Uhu! Cholera ja chyba naprawdę nie będę całkowicie wykształcona :p No może - jak francuski wypali :p A tak poza tym, to jako wielka fanka języków azjatyckich burzę się przeciwko temu gościowi! Chyba chce, żeby mu coś odstrzelić! Każdy język jest wartościowy!
    :P Jak ja nie lubię, kiedy ograniczeniu ludzie biorą się do uczenia innych :p
    Pozdrawiam :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka prawda, ktoś Ci to musiał w końcu wytłumaczyć :D Pamiętaj, masz jeszcze czas, żeby się nawrócić !

      A tak na serio, to ja nie wiem skąd on się urwał z tymi swoimi teoriami. Szukałam jakiegoś kontaktu, maila, bo chciałabym mu napisać kilka uwag, ale niestety ślad po Panu Zbyszku zaginął....

      Usuń
  8. Czy widziałaś, że Edgard wypuszcza czeski dla średnio zaawansowanych :)? Dziś rzucił mi się w oczy na ich stronie i biegnę od razu żeby Ci powiedzieć :D no ale może Ty już to sama odkryłaś ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. COOOOOOOOOOOOOOOOO???????????? Jak ja mogłam o tym nie wiedzieć :D ?! Pisałam do nich w tej sprawie już jakiś czas temu, ale otrzymałam informację, że na tę chwilę nic nie planują.
      Dziękuję za informację, idę odtańczyć dziki taniec szczęścia :D

      Usuń
    2. No to cieszę się że ta informacja tak Cię ucieszyła :)
      Ja natomiast czekam na coś podobnego z fińskiego, ale chyba się nie doczekam :/ chociaż szczerze powiem, że nie jestem zachwycona ich kursem do tego języka. Najgorsze są te króciuteńkie przerwy w nagraniach, gdzie na podanie fińskiego odpowiednika mam ok. 0,5 sek. Ehhh to nie to co fiszki mp3.

      Usuń
  9. witam Autorke postu
    co powiesz na temat pozycji Beaty Pawlikowskiej "Blondynka na Językach:?? pytam bo mam taką pozycje z zamiarem studiowania jej... z góry dziekuje za komentarz i Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń