niedziela, 29 kwietnia 2012

Urodzinowe przemyślenia


Dzisiejszy post będzie raczej refleksyjny i niezwiązany ściśle z nauką języków obcych. W ostatnim czasie prowadzenie bloga zeszło nieco na dalszy plan, a kwiecień był miesiącem przemyśleń na temat mojej przyszłości. Dziś kończę 21 lat i mam nadzieję, że najbliższy rok będzie dla mnie pomyślny i wreszcie spełnią się moje wszystkie, nawet i te ciche marzenia.


Przyszły tydzień, zapewne bardzo nerwowy dla wielu naszych „blogowych” maturzystów ( pamiętam o was wszystkich i będę trzymać kciuki ;)). Ja swoją maturę wspominam bardzo miło, jednak patrząc na wszystko z perspektywy dwóch lat, nigdy bym nie przypuszczała, że znajdę się w tym miejscu. Za mną dwa nieudane wybory kierunku studiów, przede mną trzeci- mam nadzieję, że ostatni. Początkowo sama nie traktowałam poważnie pomysłu na studiowanie filologii czeskiej i najtrudniej i było przyznać się przed samą sobą, że kierunek tak różny od moich wcześniejszych wyborów jest tym właściwym. Teraz już z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, ze moim celem jest to, aby w lipcu znaleźć się na liście osób przyjętych na ten kierunek J.

Gdzieś z oddali słyszę też głos, który wola coś na temat filologii indyjskiej i kultury Indii, ale ten kierunek pozostanie chyba jednak wyłącznie w strefie marzeń.

Jednocześnie poważnie myślę o rozpoczęciu drugiego kierunku w trybie zaocznym,  ale chcę by była to decyzja przemyślana w 100%, dlatego z podjęciem ostatecznej decyzji wstrzymam się do czasu otrzymania szczegółowego programu studiów- na szczęście mam jeszcze dużo czasu.

Kwiecień upłynął mi pod znakiem nadrabiania zaległości czytelniczych i regularnych odwiedzin w bibliotece miejskiej. Czytam książki, które już od jakiegoś czasu znajdowały się na liście pozycji do przeczytania i już spora część na mną.

Mój czeski ma się dobrze, zajęcia pomimo początkowych komplikacji odbywają się regularnie a ja szykuję się do lektury pierwszej książki po czesku. Obiecuję post na temat nowych materiałów.

Wiem, że teraz powinnam najbardziej skupić się do nauki na egzamin zawodowy, który czeka mnie w czerwcu, jednak tak piękna pogoda strasznie mnie rozleniwia … ;).

Jak spędzacie weekend majowy? Maturzyści, którego przedmiotu boicie się najbardziej? Decyzje o wyborze kierunku już podjęte?

wtorek, 3 kwietnia 2012

Zakazany owoc- język słowacki

Ahoj!

Po dłuższej przerwie wracam do Was z nowym postem dotyczącym mojej drugiej miłości po czeskim, jaką jest język słowacki.
Moja przygoda z tym językiem jest dosyć krótka, ale już widać pierwsze rezultaty tego burzliwego romansu ;).


Językiem słowackim nigdy jakoś szczególnie się nie interesowałam. Przyznam szczerze, że moja wiedza na temat słowackiego była znikoma, nigdy też nie byłam na Słowacji. Trudno jednak uczyć się czeskiego i uniknąć w poważniejszych opracowaniach porównań do słowackiego, zatem z czystej ciekawości zaczęłam interesować się tym językiem. Początkowo były to raczej ciche podchody, aniżeli poważniejsza nauka. Wspomniałam nawet o swoich zamiarach w jednym z grudniowych postów i ku mojemu zaskoczeniu w jednym z komentarzy pod postem otrzymałam od Meydora masę pomocnych linków (Meydor pozdrawiam Cię serdecznie jeśli jeszcze mnie czytasz ;) ) i powoli moja nauka zaczynała mieć ręce i nogi. Od samego początku słyszałam jednak, że w żadnym wypadku nie powinnam zabierać się za słowacki dopóki mój czeski nie będzie biegły, bo podobieństwo tych języków jest tak ogromne, że NA PEWNO mi się będą mylić ! Początkowo słuchałam tych rad i uważałam słowacki za "zakazany owoc", po który będę mogła sięgnąć po osiągnięciu najwyższego stopnia wtajemniczenia w czeskim. Po jakimś czasie ciekawość jednak zwyciężyła, więc postanowiłam zaryzykować i nie żałuję! 

Od czego zaczęłam swoją naukę?

Znając moje „zbierackie zapędy” na wstępie obiecałam sobie, że nie pobiegnę w dzikim szale do najbliższej księgarni w celu wykupienia wszelkich znalezionych tam rozmówek polsko-słowackich, kursów czy słowników, jakie tylko wpadną mi w ręce. Jedyne na co sobie pozwoliłam to zakup materiałów na allegro, jeżeli znajdę KORZYSTNĄ aukcję. Jednak na szczęście dla mojego budżetu, a nieszczęście dla perspektywy dalszej nauki, sprawa z materiałami jest równie beznadziejna jak w przypadku czeskiego. Postanowiłam więc, że pozostanę przy materiałach internetowych.

Co mogę polecić na początek?
Portal : http://slovake.eu/pl/ !!!!!

Zdołał przekonać do siebie nawet mnie, osobę, która nie przepada za portalami do nauki języków typu busuu czy lifemocha. Urzekł mnie swoją prostotą i klarownością. Nikt nie obiecuje nam cudów, portal służy do zapoznania z podstawami języka i zainteresowania użytkowników Słowacją i jej kulturą.

Następnym krokiem jaki wykonałam na swojej drodze do poznania podstaw języka było zapisanie się na mailingowy kurs podstaw słowackiego na portalu porteuropa.eu (odnoszę wrażenie, ze autor z bliżej nieznanej mi przyczyny nie lubi Czechów, a szkoda ), gdzie co kilka dni otrzymywałam krótką lekcję ze słowniczkiem i kilkoma ciekawymi informacjami na temat naszych sąsiadów. „Kurs” składał się z 10 lekcji, dalsze lekcje pojawią się jak autor zgromadzi dodatkowe fundusze. Obiecałam sobie, ze każdą lekcję przepiszę w całości, wraz z dialogami do osobnego zeszytu- w przeciwnym razie zostałyby one pochłonięte przez moją zaspamowaną skrzynkę mailową i subskrypcja nie miałaby większego sensu.

Po otrzymaniu ostatniego maila byłam trochę zawiedziona jego szybkim końcem, dlatego postanowiłam pójść za impulsem i zakupiłam ebooka „Język Słowacki dla początkujących” , którego autorem jest redaktor wyżej wymienionego portalu. Wydatek 5zł nie był dla mnie szczególnym obciążeniem, dlatego postanowiłam zaryzykować. Z treścią „książki” jeszcze się nie zapoznałam, ponieważ postanowiłam sobie ją wydrukować podczas mojej najbliższej wizyty w domu- nie lubię korzystać z publikacji jakie mam na komputerze, a na własnego Kindla jeszcze mnie nie stać L.

Jakie są moje ogólne wrażenia z nauki słowackiego?
Jest to dla mnie bardzo ciekawy język, który za każdym razem zaskakuje mnie czymś innym. Pierwsze wrażenie? Brzmi to jakby Polak chciał coś powiedzieć po czesku, znał trochę słów, ale ciągle myślał po polsku.
Słowacki o wiele bardziej podobny do polskiego niż czeski i nazwałabym go takim językiem pośrednim- tak samo jak ukraiński jako ogniwo pomiędzy rosyjskim a polskim. Oczywiście jest mi ciężko z tego powodu, że wszystko „zczeszczam” i ten mój słowacki to tak naprawdę trochę dziwny twór. Na szczęście na ten moment nie zamierzam osiągnąć poziomu wyższego niż A2, a moim głównym celem jest nadal CZESKI, ale jest to dla mnie miła odskocznia, kiedy mam ochotę się trochę pośmiać z tego jak można przeinaczyć znane mi już czeskie słowo ;)….

Na ten moment planuję jedynie zakup słownika Wiedzy Powszechnej i dokładniejsze zapoznanie się z kursem Edgarda, który jest w moim posiadaniu od kilku dni.

Oczywiście nadal pamiętam o obiecanym poście dot. moich materiałów do rosyjskiego, jednak na ten moment nie mam jak ich wszystkich sfotografować, więc muszę notkę odłożyć na później.
Brakowało mi blogspota podczas mojej nieobecności. Napiszcie proszę, co tam u was nowego w językowym świecie. Może ktoś ma też jakieś doświadczenia ze słowackim? Znacie jakieś ciekawe linki bądź materiały?