Tak jak wspominałam w jednym z poprzednich postów,
zdecydowałam się na lekturę pierwszej książki w oryginale po czesku. Wiem, że
niektórzy mogą to uznać za porywanie się z motyką na słońce, ale przyznam, że
jestem już szczerze znudzona czytaniem dialogów, które w każdej książce brzmią
podobnie czy historii rodziny Nowaków i ich psa…
W pewnym momencie stwierdziłam, ze moje słownictwo zaczyna
być coraz bardziej ograniczać się do podręcznikowych zwrotów, a w czytanych
przeze mnie tekstach pojawiają się wciąż te same słowa. Niestety brak
materiałów na poziomie wyższym niż podstawowy zaczął mnie bardzo demotywować,
bo ileż można czytać rozmów typu „Jak się masz? Mam się dobrze. Ile masz lat?
Mam 15 lat i uczę się angielskiego i czeskiego, moja mama jest lekarzem i
pracuje w szpitalu”. Rozgoryczona tym faktem postanowiłam sięgnąć po książkę
pt. „Román pro ženy” jednego z najbardziej znanych czeskich autorów jakim jest
Michal Viewegh.
Dlaczego akurat ta książka?
Przede wszystkim jest to pierwsza książka wyżej wymienionego
autora, którą zakupiłam i przeczytałam w
języku polskim. Pokazywałam ją Wam nawet przy okazji moich zakupów w księgarni
„Dedalus”. Na moje szczęście zaraz po przeczytaniu polskiego przekładu, udało
mi się wylicytować na allegro jej oryginalną wersję.
Zdecydowałam się na lekturę tej książki także przez to, że
jest ona podzielona na krótkie rozdziały, które także dzielą się na jeszcze
mniejsze, ponumerowane części. Dzięki temu łatwiej mi wyznaczyć sobie konkretny
fragment do przeczytania i przetłumaczenia na dany dzień. Słownictwo nie jest
jakoś szczególnie zaawansowane, chociaż już zdarzyło mi się spędzić dobrą
chwilę ze słownikami w poszukiwaniu zwrotu, który okazał się w tłumaczeniu-
„subtelną zmarszczką” i zbyt wiele do fabuły nie wnosił ;).
Podczas lektury książki wspomagam się głównie słownikiem czesko-polskim,
który upolowałam na allegro za grosze. Słownik pomimo tego, że ma już swoje
lata, sprawdza się idealnie. Jego ogromnym plusem jest wielkość-mogę go wziąć ze
sobą wszędzie, w przeciwieństwie do kobyły z Wiedzy Powszechnej autorstwa Pana
M.Basaja- słownik znakomity, ale niestety jego rozmiar i waga całkowicie
wykluczają jakikolwiek transport.
Kiedy uda mi się już uporać z „Powieścią dla kobiet” w
kolejce czekają kolejne pozycje po czesku z mojej biblioteczki.
Teraz pytanie do Was? Czytacie książki w oryginale? Macie na
to jakiś sprawdzony sposób? Tłumaczycie w trakcie lektury czy wypisujecie
zwroty na kartkę i dopiero po jakimś czasie je tłumaczycie? Z racji tego, że to
moja pierwsza książka, którą czytam w obcym języku, dopiero testuję wszystkie
sposoby i szukam tego najskuteczniejszego i najwygodniejszego. Chętnie dowiem
się jak to u Was wygląda.