poniedziałek, 2 stycznia 2012

Wszyscy mają językowe cele na 2012 rok- mam i JA !

Z racji tego, że pierwszy dzień nowego roku już za nami, a wszyscy już dawno podzielili się z nami swoimi postanowieniami „językowymi” na rok 2012 to i ja dodam coś swojego.
Początkowo miałam nie wstawiać takiego postu, ponieważ niedawno zamieściłam wpis o podobnej tematyce na temat moich planów językowych. Po głębszym zastanowieniu uznałam jednak, że tamten post miał dosyć luźny i niezobowiązujący charakter i służył raczej temu, aby was ogólnie  zapoznać  z moimi odległymi założeniami na przyszłość. Teraz postaram się wyznaczyć sobie bardziej konkretne cele, które będę w stanie osiągnąć w nadchodzącym roku.

1.Po pierwsze ORGANIZACJA CZASU- jakiś czas temu kupiłam sobie elegancki bordowy kalendarz, w którym każdy dzień podzielony jest na godziny. Już kilka razy próbowałam zaprzyjaźnić się z kalendarzami, jednak mój zapał często mijał po tygodniu. Myślę, że świadome planowanie pozwoli mi efektywniej wykorzystywać wolny czas i umiejętnie dzielić go pomiędzy wszystkie języki.

2.Mój cel nr 1 czyli CZESKI. W ciągu tego roku chciałabym osiągnąć poziom biegłości B2. Oto co planuje w tym celu zrobić:
-Kontynuować swoja naukę na kursie w szkole językowej. Jestem zadowolona zarówno z ceny, szkoły, lektorki jak i grupy, dużo wynoszę z zajęć, dlatego nie chcę rezygnować z tego sposobu nauki języka.
-Regularnie przerabiać lekcje z kursu ESKK i odrabiać internetowo zadania domowe.
-W najbliższym czasie przerobić w całości książki Chcemy mówić po czesku i Czeski dla początkujących (polską wersję książki Teach yourself Czech).
-Znaleźć osobę do rozmów po czesku na Skype i Interpals.
-Zakupić resztę książek do j.czeskiego z mojej listy zachcianek ;).
-Spędzić tydzień w Pradze w czasie wakacji i robić częste wypady do Czech z racji tego, że mam dobre połączenie kolejowe z kilkoma ciekawymi miastami w Czechach.
-Zakupić przynajmniej 2 książki po czesku i przeczytać je do wakacji.
-Oglądać czeską telewizję i słuchać czeskiego radia (  tym pierwszym będzie problem, ponieważ niezbyt często oglądam TV).
-Oglądać przynajmniej jeden czeski film z napisami w tygodniu i znaleźć jakiś ciekawy serial

3.Druga ważna kwestia ANGIELSKI. Chciałabym osiągnąć w tym roku mocne C1, ale jeszcze nie do końca mam koncepcję, z jakich materiałów będę korzystać- jak już coś postanowię to o tym napiszę.
4.Trzeci język, na który się zdecydowałam- NIEMIECKI. Ze względu na fakt, że uczyłam się tego języka przez 6 lat, myślę, że łatwiej będzie mi szybko powtórzyć materiał i znów osiągnąć poziom B1. Na początek, dla rozgrzewki planuję zacząć od materiałów, o których wspominałam w poprzednim poście. Jak już je przerobię, to pomyślę o następnych sposobach.
5.Jeszcze jakiś czas temu pewnie wpisałabym tutaj rosyjski, jednak teraz zdecydowanie wymienię tu SŁOWACKI. Wiem, że może nie jest to najlepszy wybór, z racji tego, że nauka dwóch podobnych do siebie języków słowiańskich w jednym czasie czasami nie wychodzi na dobre. Na początek planuję tylko poznać podstawy i osiągnąć poziom mocnego A2. Podczas mojej następnej wizyty w Czechach zaopatrzę się w jakiś czeski kurs do słowackiego J.

Myślę, że na razie to by było na tyle. Nie chcę dokładać sobie zbyt wielu języków, szczególnie takich, których miałabym się uczyć od podstaw. Mam nadzieję, że uda mi się rozdzielić czas pomiędzy te 4, a jeśli nie to zostanę przy pierwszych trzech, a słowacki poczeka na lepsze czasy ;).

Dodam, że sylwester w Ostrawie był bardzo udany. Czeskie piwo i smażony ser w bułce jedzony na głodnego na mrozie- coś wspaniałego. Wizyta naładowała mnie mnóstwem energii do tego, żeby uczyć się nadal i coraz swobodniej czuć się w pięknych Czechach. 

12 komentarzy:

  1. Świetny wpis! (Jak zawsze :]) i pierwszy cel, chyba nie przypadkiem został pierwszym? ;) Tylko jedna rada. Nie wiem jak ty, ale mi nie udawało się sztywnie trzymać godzin, zostawiaj sobie czas "na manewr" gdyby coś nie poszło :) Słowacki! Ostatnio też patrzyłem na podstawy i wydaje mi się bardzo ciekawy. Have a nice day!

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się pomysł korzystania z wielu materiałów do nauki języka. I miałaś szczęście, że trafiłaś do dobrej szkoły językowej :) Wierzę, że przeczytanie książek po czesku bardzo pomoże. Możesz też posłuchać sobie jakiegoś audiobooka.

    A co do kalendarzy, to ja też kiedyś próbowałem. Dziś robię nieco inaczej, ale o tym napiszę kiedyś w swoim blogu :)

    Powodzenia w nauce!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta książka, ta zielona, to polska wersja 'Teach yourself'? Nie wiedziałam! Namierzyłam ją ostatnio w księgarni (tyle, że do francuskiego) i ostatkiem siły woli powstrzymałam się przed kupieniem... Ale skoro tak, to chyba przestanę się hamować i kupię przy najbliższej okazji :). Można liczyć na jakąś małą recenzję?

    OdpowiedzUsuń
  4. Narobiłaś mi smaka tym serem ;). Jest to danie, które kocham najbardziej w Czechach, ale zawsze jadam je z hranolkami i tatarską omaćką (?).
    Mi pozostaje tylko życzyć Ci powodzenia w realizacji Twoich językowych celów :)

    Chcę ten ser!

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje przemyślenia dotyczące takich kalendarzy:
    - nawet nie próbuj zapychać każdego dnia precyzyjnie ułożonymi zadaniami - to się nie sprawdza. Fajnie wyglądają kolejne taski godzina po godzinie, ale rzeczywistość zrobi wszystko, żebyś nie mogła nadążyć za rozkładem. Oszacuj ile masz wolnego czasu na dany dzień odliczając rzeczy , które musisz zrobić, czyli pracę/studia, sen/higiena, relaks!, itd. Jak już wyjdzie Ci, że masz np 6h wolnego czasu na naukę, to zaplanuj zadania na 3h. Ważniejsze niż precyzyjne wpasowanie ich w godziny jest ułożenie ich w kolejności i nadanie im priorytetów. Największym moim olśnieniem dotyczącym planowania czegokolwiek było stwierdzenie, że nieważne ile i co mam zrobić, ważne żebym w danym momencie czasu wiedział co teraz mam zrobić, jaki jest mój następny krok.
    Dokładając do tego realistyczne narzuty czasowe, wszystko zaczyna się pięknie układać. Jeżeli mam zrobić jedną lekcję, a lekcja zajmuje mniej więcej 30 minut (czytanka, nagranie, etc.) to zapisuję w swoim planerze 45 minut. Dla niektórych to "marnotrawstwo", a inni powiedzą, że to oczywiste, ale tak naprawdę bardzo niewiele osób stosuje tę zasadę przy planowaniu samodzielnej nauki.
    I to co napisałem wcześniej - nie zapychać całego wolnego czasu. Więc jeśli z obliczeń wychodzi mi, że danego dnia mam 3h wolnego czasu, to powinienem zaplanować maksymalnie 2 lekcje po 30 minut. Może i bym jakoś zdążył zrobić 4, ale po pierwsze - częściej nie zdążę z powodu różnych nieprzewidzianych okoliczności (rozmowa ze znajomymi/z rodziną, dodatkowe jedzenie, głaskanie kota, obejrzenie ważnych wiadomości, parzenie herbaty, toaleta... lista się nie kończy), a po drugie - łatwo się przemęczyć, co błyskawicznie prowadzi do zniechęcenia. Kilka dni wypchanych do oporu i można dostać wstrętu do nawet najbardziej umiłowanej rzeczy... I brzmi to głupio tylko dla osób, które nie próbowały tak szczelnie wypełniać zadaniami swojego wolnego czasu.

    Piszę to wszystko dlatego, że mam już swoje lata i jak patrzę na swoje kalendarze książkowe sprzed paru lat to widzę, że były ładnie zapisane tak do 20 stycznia... I pamiętam, że i tak nie wyrabiałem planów, a potem nawet nie chciało mi się ich robić. Z reguły w okolicach lipca było drugie podejście, ale nigdy nie trwało długo..

    Dlatego teraz zamiast planować następny poniedziałek co do godziny, raczej wpiszę co o której robiłem dzisiaj i ile czasu mi to zajęło.
    Zamiast pomijać wzrokiem niewykonane punkty planu, muszę się własnoręcznie "wyspowiadać". A poza tym, mając rzeczywiste dane, łatwiej mi jest planować. Widzę na przykład, że kiedyś robiłem lekcje w 30 minut, a teraz w 40.
    A plan na następne dni nakreślam tylko orientacyjnie, tak jak opisałem to na początku.

    Powodzenia!!

    OdpowiedzUsuń
  6. 'Dlatego teraz zamiast planować następny poniedziałek co do godziny, raczej wpiszę co o której robiłem dzisiaj i ile czasu mi to zajęło.' Bingo! Tak samo ja robie i dziala motywujaco, jak spojrzy sie na poprzednie dni :)

    @Aleksandra: jak juz znajdziesz kogos do rozmowy po czesku, to napisz jak i gdzie Ci sie to udalo. Sam bym chcial z kims pogadac po niemiecku :)

    Zdravim!

    OdpowiedzUsuń
  7. Z tym kalendarzem macie racje! Ja teraz zapisuję dokładnie co ZROBIŁAM i działa to na mnie bardzo motywująco.

    OdpowiedzUsuń
  8. Także myślę, że szczegółowe planowanie dnia co do godziny i wypychanie kalendarza obowiązkami nie ma sensu. Zapisuję sobie, co mam zrobić w dany dzień, ale raczej nie trzymam się ścisłego planu, tylko luźno określam, co powinienem zrobić. I to pomaga - a podsumowanie w niedzielę, co zrobiłem przez najbliższe 7 dni motywuje do dalszej nauki, kiedy widzę, ile udało mi się osiągnąć ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest właśnie mój pomysł na ten nowy rok. Nie planować, a potem odhaczać, a tylko zapisywać to, co się udało. Wydaje mi się, że będzie to bardziej motywujące, mniej frustrujące.
    Serdecznie pozdrawiam i życzę wytrwałości i powodzenia w nauce języków.

    OdpowiedzUsuń
  10. Co do filmów, to myślę, że może Ci się przydać ta strona www.czfilm.eu. Co prawda napisów tam nie ma ale w przyszłości może być bardzo pomocna.
    Trzymam kciuki za postanowienia. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. 97didek- Nie planuję już niczego co do godziny, bo kiedyś tak robiłam i skończyło się to tylko złym samopoczuciem związanym z niewywiązaniem się z planu. Teraz zapisuję tylko to co muszę zrobić i pod koniec dnia, to co zrobiłam dodatkowo.

    Krzysiek- posiadanie wielu materiałów daje mi pewnego rodzaju poczucie bezpieczeństwa, że jak czegoś nie zrozumiem w jednej książce to zawsze mam alternatywę i sprawdzam w następnej.

    Aithne - tak, dokładnie to ta seria. Sama wcześniej o tym nie wiedziałam, zanim nie kupiłam książki do rosyjskiego z tej serii i gdzieś w jakimś jej opisie znalazłam wzmiankę o tym. Teraz trafiłam na kurs czeskiego i przyznam, że się zdziwiłam, że Teach yourself zostało wydane u nas trochę po cichu i ta seria niepozornie stoi sobie na półkach w księgarniach. Recenzję oczywiście przygotuję, ale to dopiero za jakiś czas jak już przebrnę przez przynajmniej połowę, a teraz o to coraz trudniej, bo materiałów przybywa coraz więcej.

    Raija- wiem, że narobiłam, sama mam smaka jak o nim pomyślę, na szczęście mój mężczyzna teraz nam go przyrządza sam :). Smażony ser oczywiście jest bardziej popularny z hranolkami i omačką, a forma w bułce jest bardzo podobna do naszej wrocławskiej knyszy.

    Admin- dziękuję za tak długi komentarz. Zawiera on wiele cennych rad, z których skorzystam nie tylko i ja, ale także inni czytelnicy mojego bloga. Faktycznie taka „spowiedź” motywuje do tego, żeby ta z kolejnego dnia była jeszcze dłuższa, a człowiek nie ma wyrzutów sumienia, że nie zrobił czegoś z listy.

    Adam- przed świętami próbowałam przez interpals. Niestety nie udało mi się jak na razie zapoznać żadnego Czecha. Za to jestem zasypywana wiadomościami od Turków, Indonezyjczyków, mieszkańców Afryki i innych, którzy są bardzo zainteresowani BLIŻSZĄ znajomością, chociaż zaznaczyłam, że nie jestem tym zainteresowana :D.

    Chrups- czekam na jakiś wpis dot. podsumowań z ostatnich tygodni :)

    Fairymartucha- dziękuję za komentarz. Zgadzam się z tą mniejszą frustracją, a to chyba największa zmora osób, które ambitnie podchodzą do nauki języka. Zamiast skupiać się na rozwoju to wypominają sobie to, czego nie zrobiły.

    Meydor- strasznie dziękuję Ci za te wszystkie linki. Oczywiście, że będzie pomocne !

    OdpowiedzUsuń
  12. To może jeszcze jeden podrzucę. :)
    Być może znasz, a jeśli nie to powinnaś poznać.
    http://jezyk-czeski.blogspot.com/ - blog prowadzony przez Czeszkę po polsku. Dosyć ciekawe źródło jeśli chodzi o czeski jakim mówią Czesi na codzień, bo jednak różnica między nim a literackim językiem jest troszkę widoczna.

    OdpowiedzUsuń