O tym jak dużą rolę w nauce języka obcego odgrywa dobra organizacja wolnego i bezproduktywnego czasu, nie muszę nikomu wspominać J. Myślę, że właśnie w tym tkwiła przyczyna moich poprzednich niepowodzeń- pomysł był, materiały też, tylko koncepcji na to kiedy i jak się za wszystko zabrać brak.
Od samego początku mojej nauki czeskiego postawiłam sobie cel- wykorzystanie bezproduktywnego czasu, który spędzam np. w drodze gdzieś, w tramwaju/autobusie/pociągu, poczekalni itd. Od razu wrzuciłam do torebki rozmówki polsko-czeskie, aby zawsze mieć coś pod ręką, co pozwoli mi szybko przeglądnąć coś związanego z ulubionym językiem J, potem doszły do tego fiszki. Niestety czasami nie mam jednak możliwości CZYTANIA materiałów. Jazda tramwajem w godzinach szczytu nie sprzyja za bardzo rozwijaniu umiejętności czytelniczych…
Postanowiłam zatem zgrać swoje płyty z nagraniami dołączonymi do kursów na kartę pamięci w telefonie. Ten pomysł nie okazał się jednak zbyt dobry. Kiedy miałam ochotę posłuchać sobie normalnej muzyki i włączałam odtwarzanie losowe, oczywiście jak na złość wtedy zawsze w moich słuchawkach rozbrzmiewał głos Pani czytającej czeski alfabet lub inną, zupełnie niepożądaną w tej chwili listę słówek J. Nie miałam za bardzo głowy do tego, żeby zabrać się za tworzenie list odtwarzania lub zabawę w grupowanie utworów. Z mojej mp4 nie mogłam skorzystać, ponieważ za bardzo polubił ją mój chłopak i przepadła gdzieś w czeluściach jego plecaka, poza tym nie miałam serca mu jej odbierać.
Na szczęście przypomniałam sobie o starym odtwarzaczu mp3 schowanym na dnie szuflady, notabene kupionym właśnie w celu zgrania na niego materiałów językowych. Niestety wtedy pomysł nie wypalił, a mp3 stało się pamięcią przenośną. Później byłam przekonana, że odtwarzacz jest popsuty, bo nie reagował pomimo nowej baterii ( jak się potem okazało, to bateria z Tesco była do kitu).
Jakieś dwa miesiące temu dałam mojemu Grundigowi ostatnią szansę. Był to strzał w dziesiątkę. Dokupiłam tylko słuchawki douszne, żeby nie słyszeć dźwięku z zewnątrz.
Zgrałam na niego następujące kursy:
-Edgard Kurs podstawowy Czeski
-Czeski Kurs dla początkujących z serii „Ucz się sam”
-Pimsleur Czech
Od tego czasu jest to moja CZESKA EMPETRÓJKA ;), ma swoją osobną kieszonkę w torbie, zawsze z niej korzystam w drodze na zajęcia czeskiego czy wtedy kiedy jestem byt zmęczona, żeby czytać. Zwykle dokładnie wsłuchuję się w nagrania, chociaż czasami włączam nagranie tak o dla posłuchania samej melodii języka. Oczywiście w czasie słuchania kursu Pimsleura jestem skupiona na tyle na ile to możliwe, żeby trzymać się idei kursu- ciekawa jestem jak wyglądam, kiedy jadąc w tramwaju ruszam ustami i po cichu udzielam odpowiedzi na zadawane pytania :D.
A wy korzystacie z nagrań językowych poza domem? Macie jakieś swoje pomysły na wykorzystanie bezproduktywnego czasu?
Ja nie przepadam za dousznymi słuchawkami, a na normalnych głupio by mi było słuchać japońszczyzny w pociągu... zwłaszcza japońskiej muzyki, która jest dość, powiedzmy, specyficzna ^^. Za to zdarzało mi się słuchać nagrań podczas prasowania i mycia naczyń. Tylko trzeba było głośno nastawiać, żeby woda nie zagłuszała... ;)
OdpowiedzUsuńJa niestety nie potrafię się skoncentrować na nauce będąc gdzieś w miejscu publicznym ;). Ale dokładnie rok temu zażyczyłam sobie od Mikołaja empetrójkę "starego typu" to znaczy taką, która ma FOLDERY a nie badziewne playlisty :/. Pierwszy zachwyt minął i niestety nie uczyłam się dużo z niej :( tylko słuchałam muzyki (ale też fińskiej!). Moim postanowieniem noworocznym będzie częstsze korzystanie z materiałów audio ;)
OdpowiedzUsuńChyba raz w szkole słuchałem, ale każdy coś ode mnie chciał, więc nie wypaliło :) Have a nice day!
OdpowiedzUsuńJa czytam wszędzie, gdzie się da. W Moskwie czytałam w metrze, uwielbiam czytać w metrze. Dopiero teraz doceniłam, jakie metro jest fajne do nauki, bo w domu nie potrafię się tak skupić, jak w metrze. Bardzo mi go brakuje. Teraz jeżdżę autobusem tylko dwa razy w tygodniu (w sumie ok. 1,5 godzin) i zawsze czytam w autobusie. Czytam również w przerwach między lekcjami, w kolejkach i windzie. Kiedy idę pieszo, słucham audiobooków.
OdpowiedzUsuńU mnie ten pomysł by się nie sprawdził - w szkole by coś takiego nie wyszło, bo przeszkadzałby mi ten ciągły hałas na przerwach. Ale mam nadzieję, że tobie dużo da, wykorzystywanie czasu, w którym i tak się nudzimy to bardzo dobry pomysł :-)
OdpowiedzUsuńAithne- ja właśnie nie znoszę klasycznych słuchawek, bo mam wrażenie, że wszyscy słyszą czego słucham i mnie to krępuje ;) Wiem co masz na myśli mówiąc o japońskiej muzyce, bo ja także nie należę do osób, które słuchają utworów z listy przebojów... Prasować nie znoszę najbardziej na świecie, dlatego wolę nie łączyć tego z czeskim, bo jeszcze stracę zapał do nauki przez złe skojarzenie :)
OdpowiedzUsuńRaija- ja właśnie wtedy staram się odseparować od tego co się dzieje wokół mnie i skupić tylko na tym co słyszę, niesamowicie mnie to relaksuje. A playlist nie znoszę :( zanim przebrnę przez te wszystkie nagrania, to zapomnę czego właściwie szukałam...
97didek- Szkoła faktycznie nie sprzyja słuchaniu mp3 ;)
Natalie-Ja też staram się czytać kiedy tylko mogę, ale ostatnio tramwaje we Wrocławiu są tak przepełnione, że cudem jest zmieścić się do nich, tak że czytanie nie wchodzi w gre :). Za to czytam w pociągu, przynajmniej trasa mi szybko mija.
Chrups- w szkole takie słuchanie faktycznie nie ma większego sensu, ale za to w drodze do szkoły jak najbardziej :) - chyba, że się mieszka dwa kroki od szkoły ;)
Po pierwsze czeski a po drugie słowacki! :)
OdpowiedzUsuńJestem tłumaczem przysięgłym języka czeskiego.
Twarda 18, 00-105 Warszawa
Pozdrawiam