Z fiszkami pierwszy raz spotkałam się już dobre kilka lat temu. Wybór gotowych fiszek był wtedy dosyć ograniczony, w porównaniu z tym co teraz możemy spotkać w księgarniach. Pamiętam, że idea nauki słówek z malutkich karteczek zawładnęła moim sercem i umysłem J tak bardzo, że zrobiłam „napad” na likwidowaną w tym czasie księgarnię na wrocławskim rynku. Kupiłam wtedy około 12 opakowań fiszek z podstawowym słownictwem, z różnych działów. Za każde opakowanie zapłaciłam 2,5 zł, dlatego szkoda było nie skorzystać z takiej okazji. Pani przy kasie w księgarni śmiała się wtedy, że pewnie szykuje mi się jakiś wyjazd za granicę skoro tak zaopatruję się w materiały ;).
Niestety mój zapał do nauki słówek z fiszek był niezbyt duży i wylądowały one w kartonie pod butach na szafie (ha trzeba je stamtąd wydostać!). Później interesowałam się fiszkami do innych języków, ale głupio mi było kupować kolejne pudełka, skoro doskonale wiedziałam, że z poprzednich wcale nie korzystałam L.
Kupiłam sobie małe pudełko ze 100 najważniejszymi wyrażeniami na maturę ustną z Wydawnictwa Cztery Głowy i byłam bardzo zadowolona. Uważam, że to świetne rozwiązanie dla maturzystów- wszystkie przydatne zwroty w jednym miejscu. Pewnie gdybym nie zaczęła się uczyć 2 dni przed samą maturą, to w mojej głowie pozostałoby trochę więcej, ale i tak udało mi się uzyskać 100% z matury ustnej.
Kolejny kontakt z fiszkami miałam już na studiach, kiedy to zdecydowałam się uczyć języka rosyjskiego. Kupiłam dwa pudełka: Czas teraźniejszy i Rząd czasownika. Byłam z nich bardzo zadowolona, w wolnym czasie przeglądałam sobie po kilka karteczek i do tej pory wiele z tego pamiętam. Gdybym dysponowała większymi funduszami to kupiłabym sobie pewnie większe pudełko ze Słownictwem 1 i 2, ale to może w przyszłym roku ;).
Przełom jednak nastąpił kiedy zaczęłam się uczyć czeskiego. Niestety żadne wydawnictwo w swojej ofercie nie posiada fiszek ze słówkami w języku czeskim, dlatego musiałam zacząć je robić sama. Początkowo chciałam sama wycinać kartoniki z bloku technicznego, ale nie było to w ogóle opłacalne. Za dużo zachodu z wycinaniem kartoników, wychodziły mi krzywo, z jednego bloku uzyskiwałam ich za mało, aby pomieścić tam wszystkie słówka z lekcji. Postanowiłam, więc kupić sobie gotowe czyste kartoniki i idealnym rozwiązaniem okazał się pakiet 500 sztuk, który nabyłam za jakieś 14 zł.
No i zaczęła się zabawa ! W krótkim czasie zapełniłam mnóstwo kartoników ze słówkami, co napawało mnie strachem. Górka fiszek coraz bardziej rosła, a ja bałam się przystąpić do powtórek, bo wydawało mi się, że to niemożliwe, żebym pamiętała te wszystkie słówka. Kiedy jednak zdecydowałam się przeglądnąć fiszki, okazało się, że z jakiś 200 zostało do powtórki tylko 20 niezapamiętanych! Nie spodziewałam się, że aż tyle pamiętam! Jak się potem okazało sekret tkwił właśnie w tym, że wykonywałam je sama, a nie przeglądałam gotowe zestawy.
Tę metodę będę nadal stosować w najbliższym czasie, w przyszłości jednak postaram się zacząć korzystać z programów typu Anki i Byki, talie już mam pościągane, także czekają ;).
Na razie fiszki będę robić samodzielnie, ponieważ chcę ćwiczyć pisownię, te wszystkie haczki, kroużki i inne czarki, które są zmorą wszystkich uczących się czeskiego. Kiedy już poczuję się swobodnie z czeskim, to na bank odstąpię od ręcznego wykonywania fiszek, żeby nie zasypać pokoju zapisanymi kartonikami i nie zginąć pod ich nawałem ;).
Ciekawa jestem czy w przyszłości pojawią się fiszki do czeskiego, z wydawnictwa Cztery Głowy bądź Edgard. Oczywiście byłabym pierwsza w kolejce po nie, gdyby tylko zawitały do księgarni.
Bardzo lubię tę metodę nauki słówek i serdecznie ją wszystkim polecam. Sama w najbliższym czasie sięgnę po gotowe fiszki/ bądź zrobię je sama do innych języków, których się uczę- angielskiego, rosyjskiego, hiszpańskiego, niemieckiego i jeśli się wreszcie odważę, do włoskiego.
Co wy sądzicie o fiszkach? Lubicie uczyć się z kartoników? Może macie jakieś wskazówki dla innych?
Hej! Też miałem taki kalendarz, długo wytrzymałem! :D Gdzieś pół roku ;) Nadal go mam, ale ... nie wiem czemu nie używam go. A co do fiszek :) Ostatnio miałem kartkówkę z Angielskiego, jakieś 30 słówek, zrobiłem fiszki, i nie powiem, że się nie nauczyłem, ale nie chwaląc się ja mam same 5, więc to by było dziwne gdybym dostał gorszą ocenę :P Ale teraz tego nie używam, trochę mnie to nudzi... Lecz pomysł fajny i serio pomaga ;) Have a nice day!
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc zwykłe kucie mi nie przeszkadza (też jest skuteczne, jeżeli dane słownictwo powtarza się przez dłuższy czas), ale fiszki również brzmią interesująco i może się kiedyś skuszę - kiedy wreszcie się zdecyduję, jakiego języka oprócz angielskiego i niemieckiego uczyć się na poważnie :-)
OdpowiedzUsuńJa też mam gotowe karteczki, leżą na stoliku przy łóżku i przed zaśnięciem robię sobie trochę fiszek. Mam specjalne trzy zamykane pudełka (po skarpetkach, czekoladzie i pasku do spodni :P) - do jednego wkładam te, które dobrze umiem, do drugiego tych, których jeszcze w ogóle nie umiem, a do trzeciego te, które kojarzę, ale mi się mylą, albo w których mylę rodzajniki (uczę się niemieckiego). Pudełka są zamykane, więc bardzo łatwo się z nich uczyć: ściągam pudełko z parapetu i siedząc sobie pod ciepłą kołderką przeglądam fiszki i układam je na trzy kupki na zakrywce od pudełka.
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię ten sposób nauki.
Bardzo fajny blog, życzę wytrwałości w nauce!
Kiedyś kupiłam zestaw fiszek do angielskiego, ale szybko rzuciłam je w kąt. Chyba rzeczywiście samodzielne tworzenie fiszek jest kluczem do sukcesu... Za to od jakiegoś pół roku, może dłużej, korzystam z Anki i choć nieraz bywa ciężko, to nie poddaję się i przedzieram przez kolejne powtórki ;). Jestem na 100% pewna, że to działa - miałam w środę "setkę" (test ze stu znaków i złożeń, tym razem wyszło ok 1070 słówek) i pierwszy raz w życiu nie siedziałam nad znakami do 4tej nad ranem, tylko poszłam spać o 22... Bez jakiegokolwiek stresu i dziur w pamięci. I poszło lepiej niż kiedykolwiek, przynajmniej tak mi się teraz wydaje :).
OdpowiedzUsuńFiszki jak dla mnie to genialna metoda. Sam korzystam z Anki, ale jedynym minusem jest to, że trzeba korzystać z komputera, a jak do niego siądę to zajmę się setką innych rzeczy. Dlatego teraz bawię się w zwykłe, kartonowe fiszki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
97didek- gratuluję 5, ale niech to nie osłabia Twojego zapału, bo ja też myślałam, żę skoro mam same 5 to już umiem wszystko i na tym poprzestawałam ;)
OdpowiedzUsuńChrups- mi też kucie nie przeszkadza, czasami nie ma innej drogi, chociaż nie jest ona najlepsza i cieszę się, żę nie muszę jej stosować w stosunku do języków obcych
Agata- ja właśnie muszę poszukać jakiś ładnych pudełek, w których mogłyby zamieszkać moje fiszki :, bo jak na razie to leżą luzem na półce i jak odnajdzie je mój kotek to będzie źle..... ;) O nauce pod kołdrą nie pomyślałam, super pomysł, a nie takie sztywne siedzenie przy biurku jak u mnie.
Aithne- ja powoli oswajam Anki, podziwiam Cie, że używasz ich do nauki japońskiego, ja na razie boję się ich używać do czeskiego (mam obawy, że nie będę miała dobrze przećwiczonych wszystkich haczków nad literkami i iloczasów) Ile zwykle spędzasz czasu nad Ankami?
Ingvar- to co napisałeś to 100% prawda. Komputer to zło ;) w ramach usprawiedliwienia ustawiłam sobie język czeski na kilku portalach i stronach internetowych jako główny- przynajmniej mam czyste sumienie jak surfuję po internecie :) ! Kartoniki faktycznie aż tak nie rozpraszają uwagi.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWiem, że to 5 całkiem nie odzwierciedla mojej wiedzy, bo na dodatkowym, mamy poziom hard xD I tam np. ze spr. mam 3 :P Aż wstyd :) Ale chodziło mi o to, że tak jak chupsowi, mi kucie nie przeszkadza i nauczę się równie dobrze no, ale ostatnio zrobiłem fiszki, pod wpływem twojego wpisu, i już zrobiłem 2 kupki, spodobało mi się to i zajmuje mniej czasu! :D Pozdrawiam i tradycyjnie Have a nice day! ;)
OdpowiedzUsuńCzy ktoś znalazł może już dostępne fiszki czeskie do zakupu? Również chciałbym rozpocząć naukę języka, a niestety nie mogę nigdzie znaleźć takich fiszek. GG 5188928 z góry dzięki za informację! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa fiszek używam teraz często podczas moich przygotowań do kursu angielskiego, organizowanego przez szkołę https://lincoln.edu.pl/. Fiszki wg mnie są doskonałym sposobem na naukę nowych słówek oraz zwrotów. Zanim wybiorę się na szkolenie, chcę poszerzyć zasób mojego słownictwa, po to by nauka była jeszcze bardziej efektowna.
OdpowiedzUsuńJa również od pewnego czasu używam fiszek, ale to bardziej po to aby zwiększyć mój zasób słów. Teraz także dzieci chcę zapisać na kurs języka angielskiego. Już widziałam nawet fajne szkoły https://earlystage.pl/pl/nasze-szkoly i muszę przyznać, że jak najbardziej mnie te miejsca interesują.
OdpowiedzUsuń